To dziś. To już na pewno dziś będzie ten dzień, kiedy uda mi się w końcu coś opublikować. I tak mijają te dni. I to każde dziś unieważnia w końcu kolejne jutro. Ja jak ta Scarlet. Jesteśmy więc gdzie jesteśmy. W lesie znaczy 🙂 Za to z szarlotką po ręką. I nie ma zmiłuj. Czas się ogarnąć. Jak dobrze znowu móc Was tu zaprosić!
Jabłka na szarlotkę kupione na niedzielnym targu, zimowały w garażu. A to zabrakło masła, ciemną nocą, znikąd pomocy. Czyli pieczenie przesunięte na jutro 🙂 A to cynamon wyszedł na dłuższy spacer 🙂 czego on tak szuka po nocy? Za to jak Ewa się zapowiedziała, to już był mus!
Pokroiłam ją jeszcze ciepłą (wiedziałam, że to błąd – kto nie popełnia błędów z premedytacją, niech pierwszy rzuci naleśnikiem 😉 I było tak jak z 2 wiadomościami, dobrą i złą. Nie wiem, którą Wy wybieracie jako pierwszą, ja zawsze wolę dobrą.
Dobra, w tym konkretnym przypadku była taka, że – ten smak, on tam był! Zła zaś – konsystencja – jeszcze nie, rozjechała nam się z elegancją crumble na powierzchni talerzyków. Kto by tam płakał nad kawą i wyborną szarlotką na gorąco nietrzymającą formy?
To, co pozostało po naszym spotkaniu – powędrowało do chłodnego garażu, przestygło jak się patrzy i jest – jak się widzi 🙂
Smak palonego masła daje niesamowity efekt, bez dwóch zdań. I może ten pierwszy raz trzeba zaszaleć i nie zmniejszać jego ilości. Potem, to już kwestia decyzji. Całość absolutnie wyjątkowa. Polecam gorąco!
Szarlotka na palonym maśle
Składniki:
Na ciasto:
3 szkl. (400 g) mąki pszennej
1/2 szkl. (130 g) cukru (zmniejszyłam do 100, a następnym razem zmniejszę do 75 g), użyłam cukru trzcinowego
1 i 1/2 łyżeczki drobnej soli morskiej (daje to ciekawy efekt smakowy – jeśli wolimy klasyczny smak szarlotki, zmniejszamy tę ilość)
270 g masła
1 żółtko
Na warstwę jabłkową:
1,5 kg jabłek na szarlotkę (użyłam 2 kg)
2 łyżki masła
skórka otarta z 1 cytryny
1 łyżeczka cynamonu
(u mnie dodatkowo sok z 1/2 cytryny)
Ponadto:
brązowy cukier do posypania
Przygotowanie:
1. Zaczynamy od przygotowywania jabłek. Obieramy je i kroimy w kostkę. Rozgrzewamy masło w dużym garnku. Smażymy skórkę z cytryny i cynamon, aż uwolnią swoje aromaty, około 30 sekund. Dodajemy jabłka i szczyptę soli, smażymy przez około 30 – 40 minut, aż zaczną się rozpadać na mus, ale wciąż część będzie w kawałkach (monitorujemy sytuację, wszystko zależy od rodzaju jabłek, jakich używamy). Przekładamy do miski i odstawiamy do wystygnięcia.
2. Mąkę mieszamy z cukrem i solą. Tortownicę o średnicy 23 cm wykładamy papierem do pieczenia.
3. Przygotowujemy palone masło: w garnuszku rozpuszczamy masło, gotujemy je na średnim ogniu, często mieszając, około 8 – 10 minut, do momentu, aż zacznie orzechowo pachnieć i nabierać złotobrązowego koloru z ciemnymi plamkami. Natychmiast zdejmujemy z ognia.
4. Palone masło wlewamy do mąki; łączymy wszystko drewnianą łyżką, aż do powstania jednolitej, wilgotnej masy. Dodajemy żółtko, jeszcze raz mieszamy. Odstawiamy do lodówki na około 20 minut, aby stężało. Połowę ciasta owijamy w folię i przekładamy do zamrażarki, drugą połowę obsypujemy odrobiną mąki i wylepiamy spód tortownicy, tworząc 2 cm ranty. Odstawiamy do lodówki na około 20 minut, do stężenia.
5. Piekarnik rozgrzewamy do 190 stopni Celsjusza. Wystudzone jabłka przekładamy do tortownicy. Ciasto z zamrażarki rozkruszamy po całej powierzchni szarlotki. Posypujemy wierzch odrobiną brązowego cukru. Pieczemy około 50 – 60 minut, do zezłocenia. Studzimy przed krojeniem, o ile możliwe.
Przepis Michała Korkosza, pochodzi z jego blogu Rozkoszny, tutaj znajdziecie szczegóły przepisu.
Michał, dziękuję serdecznie!
Smacznego!
A ile jabłek? Mały chochlik się wkradł i nie ma ich w przepisie 🙂
Chochlik gapa dziękuje za tę informację, już uściśloną,
Moc serdeczności
Ania
Piekąc ciasta zawsze do kruszonki dodaję palone masło, smak ciasta jest wtedy wyjątkowy, a w sobotę upiekę twoją szarlotkę, już kupiłam szarą renetę. Pozdrawiam
Droga Magdaleno!
A to bardzo ciekawy sposób na podkręcenie smaku kruszonki! Spróbuję przy najbliższej okazji 🙂 Dziękuję 🙂
Niestety takie masło jest jeszcze mniej „dobroczynne” niż zwykłe na poziomie zdrowotnym, więc choć jadłabym codziennie – muszę się ograniczać… niestety…
Pozdrawiam serdecznie,
Ania