Clafoutis kokosowe z czereśniami, z wizytą u Pierre’a Hermé

Dziś deser z czereśniami. Przywiezionymi z Paryża. Uśmiechały się do nas na straganie na Montmartre, nieopodal miejsca gdzie podobno powstała piosenka „Le temps de cerises”. Nie mogłyśmy sobie też odmówić wizyty u Pierre’a Hermé (72 Rue Bonaparte) i zakupu najbardziej subtelnych i delikatnych makaroników jakie jadłam kiedykolwiek. Najbardziej urzekły mnie te o smaku truskawki i…

Czytaj więcej

Wiosna w Paryżu

Pamiętam wszystko dokładnie. Każdy wysiłek, by postawić kolejny krok, pragnienie i głód odsuwane wciąż na później, każdy zachwyt, zapachy krążące w powietrzu i wreszcie…jej smak. Przechowuję go w pamięci od jesieni i pewnie na długo jeszcze tam pozostanie, w szufladce smaków, których się nie zapomina. Jesienny dzień spędzony w Paryżu, od świtu do póżnej nocy….

Czytaj więcej

A jutro znów będzie poniedziałek…

Wróciliśmy… Przytłoczona ilością kilometrów do pokonania podziwiałam przeglądające się w lusterku górskie pejzaże i myślałam o tym, co za sobą zostawiamy. Krzywy domek, pominięty w planach drogowców, krajobraz przesycony bielą, szlaki narciarskie, które źle sklasyfikowano, zdradliwe orczyki i niechciane acz namolne wspomnienie pięciu godzin spędzonych w szpitalu na ostrym dyżurze. Rozczochrane chmurami niebo zapowiadało zmiany….

Czytaj więcej