Wśród dyskusji i debat nad przyszłością tradycyjnej książki i możliwości jakie niosą za sobą zdobycze współczesnej techniki, rozpoczęły się już po raz 40 targi książki w Brukseli. Pierwszego dnia odbył się ciekawy eksperyment z Nicolas Ancion w roli głównej, który w ciągu 24 godzin, na oczach czytelników i internautów napisał książkę, zredagowaną i opublikowaną 2 dni później w sieci. Wszyscy zgromadzeni mogli na dużym ekranie czytać na bieżąco tekst pisany przez Nicolas. A internauci komentować go w sieci. Tutaj dostępny jest efekt końcowy, poprzedzony zabawną dedykacją i cytatem z Jacka Bauera, wszak książka powstała w ciągu 24 godzin!
Sam Ancion wspomina, że jego projekt przypomina pomysł rzucony przez Georges’a Simenon’a, który w 1927 roku postanowił zamknąć się w szklanej klatce, by napisać powieść w ciągu 3 dni. Niestety główny sponsor wydarzenia, paryski dziennik, ogłosił upadłość kilka dni wcześniej. Szklana klatka została wprawdzie skonstruowana ale Simenon nie zamknął się w środku by do końca zrealizować projekt.
Do kolejki po dedykację Amélie Nothomb nie miałam już szans się dostać. Po prostu stałam i podziwiałam ekscentryczną postać pisarki w jej rzeczywistym wydaniu. Nie zawiodłam się, wyglądała dokładnie tak, jak ją sobie wyobrażałam.
Miałam jeszcze chwilę, by powłóczyć się wśród stanowisk wydawnictw dla dzieci i kulinarnych.
Chwila nieuwagi i już było za późno. Kolejka do Erica-Emmanuela Schmitta zdążyła przesłonić dostęp do niego. Ten jeden raz postanowiłam, że poddam się zbiorowej chęci posiadania dedykacji Mistrza i odstoję swoje w gigantycznej kolejce, by później móc już tylko snuć się dalej w poszukiwaniu ciekawych wydawnictw. Warto było poświęcić 2 godziny wśród tłumu jego czytelników, wymieniających się refleksjami na temat książek, które napisał by wreszcie móc z nim chwilę porozmawiać.
Zainteresował mnie ciekawy pomysł książek-kartek pocztowych, które można wysyłać pocztą oraz l’image des mots czyli obrazy słów malowane słowami właśnie. Pierwsze to króciutkie, kilkunastostronnicowe książeczki, opowiastki, krótkie fabuły, które ze względu na treść możemy wysyłać w różnych sytuacjach życiowych i stanach emocjonalnych różnym osobom. L’image des mots to zabawy i gry słowne wydobywające na światło białej kartki papieru wielorakie odcienie i konteksty słów. Proste, prawdziwe, czasami zaskakujące.
To co zrobiło na mnie naprawdę duże wrażenie to dedykacje składane przez niezliczonych twórców komiksów. Pełna podziwu obserwowałam jak w ciągu kilku minut powstawały dedykacje tak samo niepowtarzalne jak historie, które poprzedzały. Nie jestem fanką komiksów, zupełnie się na nich nie znam, choć może mieszkając w Belgii nie powinnam się do tego publicznie przyznawać. Stałam po prostu urzeczona lekkością, precyzją i finezją towarzyszącą każdemu ruchowi wprawnej dłoni, w większości wypadków – leworęcznej.
I jeszcze na zakończenie – Frédéric Beigbeder podpisujący swoją książkę „Un roman français”.
Zmęczona, przysiadłam przy stanowisku mojej ulubionej księgarni – Filigranes i nakarmiłam, zniecierpliwione ciało, domagające się natychmiastowego podniesienia poziomu cukru, bagietką z kurczakiem curry. Szybkość z jaką ją pochłonęłam nie pozwoliła mi docenić jej wartości. Była niezła. Postanowiłam w domu powrócić do tego smaku.
*”Ceci n’est pas une sortie” (To nie jest wyjście) to parafraza podpisu Magritte’a „Ceci n’est pas une pipe” (To nie jest fajka) umieszczonego pod namalowaną fajką na obrazie Zdradliwość obrazów.
Bagietka z kurczakiem curry
Składniki:
bagietka
kawałki pieczonego kurczaka
sałata
kilka plasterków pomidora
połowa małego jabłka pokrojonego w drobną kostkę
Na sos:
1 kubeczek kremowej śmietany
3 łyżki majonezu
1 łyżka koniaku
3 łyżeczki sosu sojowego
1 łyżka curry
1 łyżka miodu
kilka kropli soku z cytryny i sosu Worcester
sól i pieprz do smaku
Płynne składniki sosu łączymy, przyprawiamy.
Przygotowanie:
1. Bagietkę kroimy, smarujemy sosem.
2. Układamy sałatę, kawałki kurczaka, posypujemy jabłkami.
3. Polewamy sosem dokładamy plasterki pomidorów.
4. Robimy sobie przerwę w czytaniu. Zajadamy i wracamy do pasjonującej lektury.
Smacznego!
Pewnie do Erica-Emmanuela Schmitta tez bym sie ustawiła w kolejce:)
Oj do Schmitta też bym się ustawiła 🙂 No przyznam, że nie wyobrażam sobie, by "papierowa" wersja książek mogła zostać zamieniona na elektroniczną…
Komiksowe autografy? Wow! :)) Fajna sprawa 🙂
strasznie to przyjemne musiały byc chwile
choc z męczącym staniem w kolejce
ale wiem, że warto
z iloma książkami wróciłaś do domu?:-)
Asiejko,
z kilkoma zaledwie, ale mysle, ze dokonalam dobrych wyborow.
Pozdrawiam Was serdecznie, anna
Ach, te kolejki…. są wszędzie. Ja byłam rok temu na targach książki w Krakowie. Z tym, że ja trochę od drugiej strony, bo miałam swoje spotkanie autorskie i to do mnie przychodzili ludzie. To chyba jedyna sytuacja, w której im większa kolejka, tym większa radość (autora) 😉