Karnawał w pełni, nawet jeśli dla wielu z nas to po prostu niewiele znaczące hasło i/lub co najwyżej – pretekst do raczenia się karnawałowymi przysmakami. Trochę to smutne, że czasu, sposobności, ochoty i okazji jakby brak, by po Bożym Narodzenie w wir zabawy się rzucić. Zapędziłam się. No może nie w wir pląsów i hulanek – ale choćby jakoś ten czas, zgodnie z jego nazwą przeżyć.
A tu na głowie codzienność i rutyna wylądowały na dobre i gniazdo uwiły. I trochę ciążą. Wciskają w kanapę w wolnej chwili miast do zabawy kuper podrywać. Trochę sobie żartuję, ale trochę myślę, że jednak bym z tego karnawału, nie tylko w sensie kulinarnym, chciała skorzystać. A Wy? (Gdzie się podziały tamte prywatki???)
Przedstawiam Wam dziś przepis prosty i szybki w realizacji, wymagający minimum nakładów pod każdym względem. Synek drugi najchętniej pochłonąłby cały półmisek – czym znowu mnie zaskoczył – tym bardziej, że chwilę wcześniej raczył się wegańskimi pączkami w ilości zatrważającej. Coś mi się zdaje, że dla niego karnawał długo jeszcze pozostanie imprezą ściśle kulinarną 😉
Włoskie faworki
Składniki:
350 g mąki pszennej (w przepisie oryginalnym – typ 00)
200 g jogurtu naturalnego 0% tłuszczu
35 g cukru
1 jajko
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki oleju
szczypta soli
skórka otarta z 1 cytryny
Przygotowanie:
- Wszystkie składniki umieszczamy w misie miksera.
- Powstałą masę przekładamy na blat, wyrabiamy krótko, do uzyskania gładkiego, elastycznego ciasta.
- Nagrzewamy olej w garnku o dużej średnicy dna.
- Ciasto dla ułatwienia dzielimy na 2 części. Pierwszą z nich rozwałkowujemy, nie musi być cienko – tak na ok. 3 mm grubości
- Nożem dzielimy na szerokie paski, każdy nacinamy w środku, formujemy faworki, przykrywamy je ściereczką, by nie wyschły. Podobnie postępujemy z drugą częścią ciasta.
- Smażymy z obu stron, zależnie od wielkości nie więcej niż po 3-4 na raz.
- Po usmażeniu przekładamy na ręcznik papierowy, następnie układamy na półmisku i posypujemy cukrem pudrem, opcjonalnie – połączonym ze skórką cytrynową. Podajemy.
Przepis pochodzi z IG profilu Edyty @onijka
Dziękuję!