Wyborne tiramisu sanguinello.

 O tym, że tiramisu to najlepiej sprzedający się deser na świecie zapewne już wiecie, pisałam zresztą o tym tutaj (link dla tych, którzy chcieliby poznać historię powstania deseru).

 

Stali czytelnicy Addio wiedzą, że oprócz słabości do jabłeczników mam także szczególną słabość do przeróżnych wariacji tiramisu. Rzeczywiście powstało ich już kilka, choćby wersja cytrynowa, czekoladowo-miętowa z truskawkami, marcepanowabez jajek, że o wytrawnej z łososiem nie wspomnę.

Wersja, która prezentuję Wam dzisiaj, z całą pewnością podniosłaby jeszcze w znacznym stopniu sprzedaż tiramisu. Piszę to z pełną odpowiedzialnością, Ci którzy mieli okazję jej spróbować byli jednoznaczni w swoich ocenach: Wyborne! Wybitne! Może i Wy się skusicie? Polecam gorąco!


 Tiramisu sanguinello

Składniki: na 10 porcji
750 gr sera mascarpone
8 jajek ale tylko 6 białek
200 gr cukru miałkiego – do wypieków (lub cukru pudru po prostu)
70 ml likieru amaretto
ciastka biszkoptowe do tiramisu (duża paczka)
ciasteczka amaretti do dekoracji

Dodatkowo do nasączenia:
1 szkl. herbaty (użyłam białej)*
3 łyżki Amaretto
1 łyżeczka soku z cytryny
3 łyżki syropu ze skorki pomarańczowej**
Ponadto:
6 małych krwistych pomarańczy
2 łyżki cukru trzcinowego
3 łyżki Amaretto
garść niesolonych pistacji

*użyłam białej herbaty z aromatem tajskiej cytryny i granatu,
ale można ją zastąpić niezbyt mocną herbatą o niedominującym smaku

**syrop ze skorki krwistej pomarańczy przywiozłam z
Sycylii, można zastąpić go tutaj sokiem z pomarańczy i miodem (wówczas do nasączenia
używamy: ½ szkl. lekkiej herbaty, ½ szkl. soku z pomarańczy, 1 łyżki miodu, 1 łyżeczki
skorki pomarańczowej, 1 łyżeczki soku z cytryny i 3 łyżki Amaretto)

Przygotowanie:
1. Pomarańcze obieramy, kroimy w plasterki o grubości ok. 4-5 mm. Zasypujemy cukrem i zalewamy Amaretto. Odstawiamy przykryte w lodowce.
2. Zaparzamy herbatę. Dodajemy pozostałe składniki potrzebne do nasączenia biszkoptów. Studzimy.
3. Ubijamy 6 białek na sztywną pianę, można z dodatkiem szczypty soli.
4. Osobno ubijamy żółtka z cukrem, likierem, potem dodajemy partiami ser, na końcu łączymy delikatnie z ubitą pianą, kręcimy zawsze w jedną stronę.
5. Przygotowujemy foremki.
6. Nasączamy biszkopty w przygotowanej wcześniej herbacie z dodatkami, kładąc je na dnie foremki zawsze cukrem do góry, przekładamy kremem. Możemy ułożyć jeszcze drugą warstwę z nasączonych biszkoptów i kremu, wedle uznania i foremek, których do tego używamy.
7. Foremkę/foremki wstawiamy do lodówki na minimum 3 godziny.
8. Przed podaniem dekorujemy nasze tiramisu pomarańczami, pokruszonymi ciasteczkami amaretti, pistacjami i sokiem z pomarańczy, który się wytworzył podczas leżakowania owoców.

Smacznego!
9 comments Add yours
  1. Aniu Twoje fotki są cudne, jeszcze nawet nie przeczytałam całego posta a już nie mogę oprzeć się by pochwalić zdjęcia. Deser wygląda bosko, cudnie dobrałaś kolory widzę, że kompozycja dobrze przemyślana nic nie jest przypadkowe. No Aniu brawo, a teraz idę Cię poczytać:-)

  2. Też namiętnie przygotowuję różne wariacje tiramisu. Twoje jabłecznikowe zrobiło furorę, to też wypróbuję zaraz po Wielkanocy! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *