Dostałam dziś prezent. Wyjątkowy, oryginalny i jedyny w swoim rodzaju – przyznaję. Przeraził mnie jednak i sprawił, że skakałam po kuchni jak wściekła, tudzież jak podczas mało skoordynowanego treningu cardio z licznymi i intensywnymi wymachami ramion.
Najwcześniej w naszym domu wstaje kot. Który następnie budzi mnie. I wierzcie mi – jest w tym bardzo skuteczny. Dziś rano zatem nasz team w standardowym wczesnoporannym składzie umiejscowił się w kuchni. I nie wiem, czy to miał być jego deser, czy moje śniadanie. Ale, nagle w pół obrotu miedzy rozładowywaną zmywarką a szufladami, u mych nagich stóp legła mysza, (wywołując natychmiast wymienione powyżej akrobatyczne wygibasy). Zaczęłam piszczeć dopiero wtedy, gdy nabrałam podejrzeń, że mysza owa przy życiu jeszcze może się znajdować, na co mogła wskazywać zmiana pozycji. Kot patrzył na mnie ze zdziwieniem rozszerzającym źrenice. Jak można pogardzić takim prezentem? Krokodyla przecież nie przyniosę Ci tu kobieto, robię, co mogę, no nie?
Najmłodsi chłopcy owszem zeszli na ratunek (choć prawdziwą motywacją było śniadanie – nie wątpię) zajmując strategiczne pozycje po drugiej stronie stołu – byłe jak najdalej od myszy.
I tak dalej tkwiłyśmy w kuchni ona – mysza, i ja – o mysim rozczochraniu na głowie.
Cud-mąż, wstawszy okazał zdumienie, że prezentem wzgardziłam do tego stopnia, by nie chcieć go nawet wyrzucić z domu. Czmychnęłam była na górę, nadzorując prace wyzwoleńcze kątem ucha (w ruch poszła szufelka, aha!) a kot ruszył w pogoń.
Takie to teraz poranki wesołe. Za oknem kwitnie jak szalona stara śliwa, uwijają się pszczoły w jej koronie, siejąc zamęt intensywnym szumem. Będą w tym roku śliwki, oj będą! Forsycje uśmiechają się do mnie zza okna kuchennego i już na zawsze będą mi się kojarzyć z tym jednym wiosennym wspomnieniem. Kiedy kupiliśmy Dom, a one – kwitły soczyście, tak jak teraz.
Patrzyłam wtedy na nie i myślałam – to jest nasz Dom. Nasze nowe miejsce na ziemi. Gniazdo.
Moja wyobraźnia nie sięgała wówczas tak daleko by dopowiedzieć to, co stało się faktem ponad rok temu – Gniazdem, z którego nasze dzieci kolejno będą odlatywać w świat.
Dziś jeszcze podzielę się z Wami przepisem raczej uniwersalnym niż wiosennym, ale naprawdę wartym Waszej uwagi. Co robicie z resztkami z rosołu? Ja pamiętam, jak w moim rodzinnym domu, w sobotnie popołudnia mama serwowała tacie mięso z rosołu z musztardą. Nic się nie marnowało. To połączenie wróciło do mnie ostatnio i pomyślałam – zrobię tartę ze wszystkich tych rosołowych resztek. Z dodatkiem musztardy. To świetna kolacja lub posiłek w lunch boxie, super smakuje na ciepło i na zimno. (Najlepiej podgrzewać ją na patelni bez dodatku tłuszczu).
Przepis na ciasto pochodzi z instagramowego, bardzo inspirującego konta Roksany @nieco_dziennik (Roksano – dziękuję, że się nim podzieliłaś – jest świetny, wg mnie idealny jako baza do wszelakich quiche. Polecam gorąco).
A w przyszłym tygodniu – zapraszam już po świąteczne inspiracje.
Tarta rosołowa
Składniki:
Na spód:
200 g mąki
100 g zimnego masła pokrojonego na kawałki
100 g twarogu (może też być np. Almette)
50 g śmietany 18%
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
Na farsz:
5 średnich jajek
225 g mięsa z rosołu
70 g marchewki z rosołu
200 g selera i korzenia pietruszki z rosołu
140 g śmietany
100 g koziego sera białego
pół pęczka koperku
sól, pieprz
3 łyżeczki musztardy (u mnie ziarnista)
Przygotowanie:
- Wszystkie składniki na spód przekładamy do misy robota i łączymy do uzyskania gładkiego, elastycznego ciasta.
- Nagrzewamy piekarnik do temperatury 200 stopni.
- Ciasto wykładamy na dno i na bogi foremki o średnicy 26 cm.
- Pieczemy ok. 30 minut lub do zrumienienia się.
- W misie miksera łączymy śmietanę, kozi serek i jajka z musztardą. Dodajemy posiekany koperek i pokrojone warzywa i mięso. Mieszamy łyżką – nie miksujemy już na tym etapie. Smakujemy, doprawiamy solą i pieprzem. Przelewamy na spód.
- Pieczemy ok. 20 minut lub do momentu, kiedy farsz w poruszonej foremce będzie stabilny. Warto upilnować tego momentu, aby tarty nie przesuszyć.
- Podajemy z sałatą i/lub z pomidorkami czy też kiszonymi ogórkami.
Smacznego!