To może już jednak kwestia wieku… te huśtawki nastrojów? Od wspominanej ostatnio nostalgii po dzisiejsza euforię? Tak z dnia na dzień? Okey… taki dystans jest jeszcze chyba znośny (muszę zapytać otoczenie) gorzej, gdy częstotliwość się zwiększa…
Pytacie, co u nas słychać.
Sezon szarlotkowy otwarty. Pomidorowy jeszcze chwileczkę, jeszcze momencik. Z powyższym związane są 2 kwestie.
Po pierwsze – już wkrótce pojawi się tu przepis na wyśmienitą szarlotkę, które znika od razu po wystygnięciu, (choć są i tacy niecierpliwcy, którzy poparzyli się poważnie w trakcie przedwczesnej konsumpcji)
Po drugie – ostatni to moment na przeciery pomidorowo-czosnkowe, które posłużą za bazę do sosów makaronowych.
Co jeszcze?
Nasz najmłodszy niejadek zaczął w końcu jeść! Rzeczonego makaronu z sosem pomidorowym zjadł wczoraj 3 porcje! Uff, to całkiem spora ulga. Dal się w końcu namówić na jajka (tylko pod postacią jajecznicy) i
smoothie do śniadania. Nareszcie jego dieta przestaje być tak monotonna i uboga, a to dla matki karmicielki radość nie do przecenienia (być może tutaj należy szukać źródeł wspomnianej już euforii).
Wielką sztuką prawdopodobnie jest uniezależnienie swojego dobrostanu od wpływów otoczenia. Postanawiam sobie – popracować nad tym intensywniej. Tymczasem – jest dobrze.
Dziś Światowy Dzień Uśmiechu!
Uśmiech poproszę.
Dziękuję.
Tę zupę polecam Wam gorąco. Jest prosta w przygotowaniu i
rozgrzewa. Czy to nie jest to właśnie, czego Tygryski jesienią potrzebują najbardziej?
Zupa-krem z kalafiora z tahini (masłem sezamowym )
Składniki: na 2 porcje
1 średni kalafior
1 średnia cebula
masło klarowane do usmażenia cebuli
ok 300 ml bulionu (warzywnego lub drobiowego)
sól, pieprz do smaku
duża szczypta kuminu
kozieradka i cynamon wedle uznania
ok. 3 łyżek tahini (masła sezamowego)
Do podania:
uprażone na suchej patelni ziarna sezamu
ocet balsamiczny w kremie
2 jajka sadzone
posiekana kolendra lub zielona pietruszka
Przygotowanie:
1. Kalafior myjemy, rozdrabniamy na różyczki mniej więcej równej wielkości. Zanurzamy je na chwilę w wodzie z octem ( 3 łyżki wystarczą – pozbędziemy się w ten sposób ewentualnych gości)
2. Gotujemy do miękkości na parze lub w osolonej wodzie – wedle uznania i możliwości. Można też kalafior upiec na blasze wcześniej skropiony oliwą i osypany solą.
3. W tym czasie na maśle dusimy do miękkości pokrojoną w kostkę cebulę.
4. Miksujemy kalafior z cebulą, dodając stopniowo bulion, do uzyskania ulubionej konsystencji.
5. Doprawiamy. Najpierw solą i pieprzem. Następnie kuminem, kozieradką (jeśli nie macie – można pominąć) i cynamonem. Na koniec dodajemy tahini, po 1 łyżce, do smaku.
6. Zupę podajemy z jajkiem sadzonym, posypaną ziarnami sezamu i pietruszką tudzież kolendrą i skropioną octem balsamicznym. Można także dołożyć do tego zestawu jeszcze grillowane boczniaki – wówczas to już będzie danie kompletne.
Jak pięknie to wygląda! Zapraszam na swój blog kulinarny. 🙂 https://jaglusia.wordpress.com/
Pożeram póki co oczami ale zrobię ją na 100 %.
Ileż powodów do radości! Z pyszną zupa na stole włącznie 🙂
Oj tak, taka zupa to skarb po ciężkim, jesiennym dniu 🙂 Zdecydowanie powód do uśmiechu 🙂
Już się uśmiecham na widok Twojej zupy 🙂 Ciekawa jestem tahini w zupie.