– Mamo, daj! Ja poprowadzę! – mówi syn pierwszy . To niby nic. Ale przystaję i obejmuję go ramieniem, chwilowo unieruchomiona refleksją z rodzaju tych: jeszcze tak niedawno…
denerwowałam się mocując się, by usadowić dziecię w sklepowym wózku. Pamiętam, że umieszczenie dwóch ruchliwych nóżek, obutych w – nie daj Boże – zimowe buciki, w tych dwóch małych otworkach, to była mordęga…
Dziś wyrostek z lekkim trądzikiem, o wzroście pozwalającym na prowadzenie partnerskich rozmów, proponuje mi pomoc na zakupach.
Gdzie się podziały te wszystkie: Ja chcę! Ja chcę! Mamo! Moja kolej! Przewieziesz mnie? Mogę to?
Dlaczego nie???
(Nie, żeby mi tego aż tak brakowało (tylko tak trochę…) Najgorsza w tym wszystkim jest świadomość bezpowrotności. To se ne vrati…
Pogodzenie się z tym wydaje się coraz trudniejsze. I nie, nie pomaga świadomość, że teraz mogę więcej, dzieci nie płaczą, przesypiam całe noce, a ceny pampersów mogę mieć w głębokim poważaniu. Może to klasyczny kryzys. Może nie. Może to przejściowe. Oby.
Wcielenie się w rolę matki nastoletnich, doroślejących dzieci wymaga czasu. Niby mija szybko, jednak mało łaskawie i bez taryfy ulgowej.
Okey. Będę się cieszyć tym co dzisiaj, jutro wszyscy będziemy starsi o kolejny nowy dzień.
*chyba właśnie nadszedł czas by przestać nazywać go synkiem pierwszym… lub zarezerwować sobie to nazewnictwo do myśli niewyartykułowanych…
Coraz więcej na Addio przepisów na zupy. Taki sezon. Takie potrzeby. Przeziębionym polecam zupę-lekarstwo na tę okazję, poszukującym przepis na krupnik z bakłażanem a zmarzniętym – barszcz z imbirem. Więcej przepisów znajdziecie w zakładce Zupy.
Pięknego weekendu, Kochani
Zupa-krem z kalafiora z mlekiem kokosowym!
1 średni kalafior
1 średnia cebula (jeśli mamy – lepsze nawet będą 2 duże szalotki)
1 puszka mleka kokosowego*
min. ½ łyżeczki garam masala**
sól, pieprz
1 średnia marchewka
olej kokosowy do smażenia (jeśli nie mamy, zastępujemy klarowanym masłem)
3-4 łyżki posiekanej świeżej kolendryOpcjonalnie:
1 łyżka masła klarowanego
1 żółtkoDo podania:
uprażone i posiekane pistacje
posiekana kolendra (lub pietruszka)
Przygotowanie:
1. Kalafior obieramy, dzielimy na różyczki mniej więcej równej wielkości, myjemy. Gotujemy w osolonej wodzie przez 15 minut.
2. W tym czasie szklimy w dużej, głębokiej patelni, na 1 łyżce oleju kokosowego, posiekaną cebulę. Dodajemy do niej pokrojoną w kostkę marchewkę i garam masalę, podduszamy razem, podlewając, jeśli zachodzi taka potrzeba, wodą z gotującego się kalafiora.
3. Odcedzamy kalafior, odlewając ok. 1,5 szkl. wody do późniejszego użycia.
4. Kalafior przekładamy na patelnię do cebuli z marchewką, mieszamy dokładnie, pozostawiamy tak na 5 minut.
5. Zalewamy mlekiem kokosowym, miksujemy, dodajemy wodę z gotowania kalafiora do uzyskania pożądanej konsystencji, jeśli potrzeba – doprawiamy
ponownie.
6. Zdejmujemy z ognia. Dodajemy masło i żółtko. Mieszamy dokładnie.
7. Dodajemy posiekaną kolendrę, mieszamy, przelewamy do miseczek. Podajemy posypany pistacjami i kolendrą.
Uwagi:
*zwróćcie uwagę na składniki mleka, idealnie byłoby kupić takie, które nie zawiera konserwantów i zagęszczaczy
**jeżeli nie mamy gotowej mieszanki zastępujemy ja zmielonymi ziarnami kolendry, kuminem, chili w proszku, świeżo startą gałką muszkatołową,
pieprzem, białym kardamonem w proszku
Fajny przepis na pożywne danie dla rodziny. Gratuluje pomysłu i pozdrawiam serdecznie 🙂
Dziekuje bardzo, pozdrawiam!
Anna
Uwielbiam zupy kalafiorowe, dzisiaj nawet ugotowałam klasyczną kalafiorową :o)
W takim razie sprobuj i tego, polecam
Pozdraiwma serdecznie
Anna
mogę się poczęstować? 🙂
pyszne zdjęcia, aż chciałoby się sięgnąć przez monitor 🙂
Dziekuje, bardzo mi milo,
pozdraiwma serdecznie
Anna
Smakowicie się zapowiada! Pozdrawiam
Prawda?
Pozdrawiam serdecznie
Anna
zaraz wpisuję kalafiora na listę zakupowa i zrobnię z pewnością 🙂 a granola makowa juz sie piecze 😛
Zrobiłam i nawet małżon, wróg zup, jadł z chęcią. Tak pachniała, że sam zajrzał do garnka i zażyczył sobie do pracy 🙂
Wow! To dopiero komplement 🙂 Brawo Ty!
Buziaki
Anna
Boska, taka gęsta, mmm… 🙂
A czas mija, nic się na to, niestety, nie da poradzić…
Dystans, humor i godnosc 🙂 i dobra zupa – pomagaja zawsze…
Buziaki
Anna