Są takie chwile, kiedy zaczynam się bać. Zagubienia, poturbowania codziennością. Utraty azymutu i dystansu. Zatraty w zmęczeniu, pośpiechu, spóźnieniu, gonitwie i nerwach. Zapomnienia o ważności chwili, pojedynczego zdarzenia, gestu, uśmiechu dziecka i odbicia w lustrze. Te obawy, jedna po drugiej nie dają mi zasnąć. Siadam do komputera i piszę.
Do zrobienia na jutro – Pamiętać o uważności.
A teraz obiecany poprzednio przepis wielkanocny. Na babeczki tatarskie. Tak je sobie nazwałam roboczo i chyba tak pozostanie. Niezwykle proste i w miarę szybkie w przygotowaniu. W dodatkum gdybyście planowali je przygotować w czasie świąt – można to zrobić z wyprzedzeniem. I jeszcze jedno – chrrrrupią wybornie. Polecam gorąco.
Babeczki tatarskie
Składniki:
Na sos tatarski:
70 g majonezu
40 g gęstego jogurtu naturalnego
2 łyżeczki kaparów
30 g marynowanych grzybów
20 g posiekanej cebuli
2 małe ząbki czosnku – najlepiej marynowane
60 g ogórków kiszonych
2 łyżeczki natki pietruszki
sól i pieprz do smaku
sok z cytryny do smaku
Ponadto:
kilka kromek chleba tostowego
4 jajka
Przygotowanie:
1. Przygotowujemy sos. Siekamy drobno cebulę i czosnek. Kroimy ogórka i grzybki. Łączymy majonez z jogurtem. Dodajemy do nich cebulę, czosnek, kapary, grzyby i ogórka. Doprawiamy
do smaku. Odstawiamy.
do smaku. Odstawiamy.
2. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni.
3. Odkrajamy skórki z chleba tostowego. Każdą kromkę rozwałkowujemy w miarę możliwości i umieszczamy w formie do mufinek. Pieczemy około 8 minut.
4. Gotujemy jajka. Zależnie od smaku i upodobania. W naszym przypadku zawsze tak, aby żółtko miało raczej płynną konsystencję. Ale na twardo także można, wówczas po obraniu siekamy je w kostkę.
5. Jajka łączymy z sosem i wypełniamy tym farszem babeczki. Posypujemy dodatkowo natką. Podajemy.
Smacznego!
Uwielbiam sałatkę tatarską. Bardzo pomysłowe korpusy babeczek, z chęcią wypróbuję.
Muszę spróbować, bo wyglądają super!
Świetnie wyglądają. Ciekawa sprawa takie babeczki.:)
Pozdrawiam serdecznie.
siedzę w pracy, chętnie bym coś wrzuciła na ruszt, trafiam do Ciebie i mam jeszcze większego smaka na te wszystkie smakołyki! 😉
bardzo mi się spodobały, chętnie wykorzystam je na wielkanocnym stole, ładnie się prezentują i są na pewno smaczne:)
pysznie:) zapisuje bo właśnie szukam inspiracji świątecznych 🙂 pozdrawiam 🙂
Świetny pomysł :)) Wyglądają bardzo smakowicie 🙂
rewelacja, śniadanie lub przekąska w wielkanocnym okresie 🙂
boskie:) z chęcią bym takie wsunęła:)
Genialny pomysł!
Podkradam;)
oj zjadłabym takie cudeńka 🙂
Witam
Zainteresował mnie tytuł wpisu bo jestem Tatarką a nic mi nie wiadomo o tatarskich babeczkach. I co widzę, potrawę nie mającą nic wspólnego z naszą mniejszością narodową. Ani użyte składniki ani sposób wykonania potrawy nie ma nic wspólnego z tatarszczyzną. Wydaje mi się, że nazwa jest nie na miejscu choć potrawa ciekawa i z pewnością smaczna.
Pozwole sobie sie z Toba nie zgodzic. Z calym szacunkiem, ale historia zna wiele takich przykladow… chocby – nie siegajac daleko – zadomowiona u nas ryba po grecku, przepis, ktorego Grecy nie znaja przeciez…
Moglyby nazywac sie oczywiscie babeczkami z sosem tatarskim ale zdaje sie, ze i ta nazwa nie do konca odpowiadalaby, zupelnie slusznie zreszta, Twoim oczekiwaniom. W skrocie tak je nazywamy i niech tak pozostanie. Pozdrawiam serdecznie
Anna
To są babeczki z sosem tatarskim a nie tatarskie 🙂
Zgadza sie, ale tak juz sie u nas przyjelo je nazywac… Serdecznie
Są wspaniałe , rewelacyjny pomysł, na pewno je zrobię bo wyglądają zjawiskowo na Twym stole:-)
Wspaniałe! Coś czuję, że któryś z moich weekendów będzie należał do nich 🙂
świetny pomysł:)
…..ale smakowicie wyglądają ;D
Nie bój się … Trzymam Cie za rękę. Codzienność już taka jest…
Babeczki wygladają apetycznie, a sos tatarski bardzo lubię:) Pomysł na piąteczkę!
Dziekuje, Kochana, od razu mi lepiej, ale to tez pewnie walka, ktora codziennie trzeba zaczynac od nowa…
Buziaki
Anna
Nazwa bardzo adekwatna i chwytliwa na dodatek. A babeczki na pewno pyszne.
Nie boj sie, strach ma wielkie oczy 🙂
I wlasnie o taki efekt mi chodzilo, nawet jesli pozwolilam sobie na zbyt duze uproszczenie…
Wielkie oczy i bywa, ze duze, ostre zeby… ale dajemy rade… Dziekuje Ci, Droga Moja
ANna
Podczytuje sobie rozne blogi kulinarne i Pani blog sie wyroznia:) Nie tylko przepisami i ciekawymi wpisami. Robi Pani swietne zdjecia. Zdradzi mi pani sekret techniczny? Jaki aparat? Jaki obiektyw? Pozdrawiam smakowicie!
Po pierwsze dziekuje 🙂 Kto nie lubi komplementow…
Jednakze – Po drugie, nie do konca zasluzone. Znam osobiscie wiele blogow, z prawdziwa, niemal – jesli nie – po prostu – profesjonalna fotografia kulinarna… Polecam blog Eweliny http://kuchniapelnasmakow.blogspot.be/
Po trzecie – chyba nie w sprzecie tajemnica. A w umiejetnosci komponowania zdjec, dobieraniu kolorow, tla i wreszcie w swietle, ktore trzeba lapac… dla mnie ono jest bardzo wazne. Potrawa moze byc mniej lub bardziej fotogeniczna, ale trzeba jeszcze miec pomysl jak ja pokazac i wiedziec, co chcemy pokazac. Ja staram sie zawsze zachecic zdjeciem do przygotowania potrawy, ale tez pokazac, jak wyglada na przyklad w przekroju, czy jaka ma konsystencje… Bo zdjecia to tez informacja dla czytelnikow bloga.
Mam Canona lustrzanke, EOS 400 z wymiennymi obiektywami Sigmy (18-200 mm) albo i Tamrona (28-75mm). Nic szczegolnego ani bardzo zaawansowanego jak widzisz. Bo chyba nie o to tu chodzi. Pozdrowienia serdeczne
Anna
Wyglądają świetnie, i doskonale nadają się na świąteczny stół jako urozmaicenie jajeczne 🙂
Aniu, jak najmniej takich chwil, bez leku spojrzenia w odbicie!
Przypomnialas mi, ze chyba z rok sie zabieram za paste jajeczna, musze to jak najszybciej zmienic!! 🙂 :*