Batbout.

Nastrój nieszczególnie piknikowy. Może dlatego, że tu w
Belgii jedyny wolny dzień w przyszłym tygodniu to 1 maja? Może dlatego, że aura
płaczliwa i pełna chłodu?  

W nadziei, że jednak uda nam się wybrać gdzieś na piknik –
batbout. Marokański batbout nazywane także mkhamer, toghrift
albo matlou, to właściwie chlebek pita, tyle, że nie wymaga pieczenia w
piekarniku. Tak jak w przypadku macy wystarczy sucha patelnia. (Na niedzielnym targu na Gare du Midi
można kupić „pain matla” właśnie, w wersji na słodko. Ogromne, puchate chleby,
osypane delikatnie cukrem. Lubimy odrywać jego kawałki i podjadać w drodze do
domu).  

Batbout w wersji mini możemy przygotować w domu, czy na
wyjeździe. Podać jako pieczywo do grillowanego mięsa, zabrać ze sobą na piknik
jako alternatywę dla kanapek lub zjeść na słodko, z konfiturą lub dżemem.  Nasze dzieci je uwielbiają. Wystarczy postawić
przed nimi miseczki wypełnione warzywami i grillowanym kurczakiem, do tego sos
tzatziki i obiad gotowy. Są na pewno lżejsze od langoszy, które bardzo lubimy,
szczególnie w sezonie letnim i tak samo proste w przygotowaniu jak turecka pizza.
Na cokolwiek się zdecydujecie, jestem przekonana, będzie pysznie. Batbout są
miękkie, lekkie i delikatne. Polecam gorąco.

Batbout
Składniki: na 5 sztuk
96 g semoliny
96 g mąki pszennej chlebowej (typ 650)
132 g letniej wody
4-5 g suchych drożdży
duża szczypta soli
2 łyżeczki oliwy z oliwek
Przygotowanie:
1.      
Drożdże mieszamy z letnią wodą.
2.     
Do miski przesypujemy mąki i sól. Mieszamy. Wlewamy wodę
i oliwę. Wyrabiamy do uzyskania gładkiego, elastycznego ciasta. (Jeżeli na początku
się klei nie podsypujemy go mąką, tylko myjemy i wycieramy do sucha dłonie, zagniatamy
dalej, wyrobione ciasto nie klei się zupełnie).
3.     
Dzielimy ciasto na 5 równych części. Na wysypanej mąką
stolnicy rozwałkowujemy każdą z nich na placek o średnicy ok. 12 cm.
4.     
Rozwałkowane placki układamy na dobrze wysypanej
powierzchni (to ważne, by potem, kiedy placki wyrosną nie odrywać ich na siłę)
i przykrywamy ściereczką. Pozostawiamy do wyrośnięcia. Około 40 minut, zależnie
od temperatury otoczenia. Placki powinny widocznie podrosnąć.
5.     
Pojedynczo układamy placki na rozgrzanej, suchej patelni
o grubym dnie. Pieczemy tak z obu stron do momentu aż ładnie się „wybrzuszą”.
Studzimy na kratce. Podajemy. Nadziewamy ulubionym farszem.
Smacznego!
20 comments Add yours
  1. Ja mace robię z ciasta pozostałego po pierogach. Smaże je właśnie na patelni z masłem i posypuję cukrem – smak dzieciństwa serwowany przez babcie, ale wersja która proponujesz spodobala mi się jeszcze bardziej, więc na pewno spróbuję 🙂

  2. Robilam kiedys podobne chlebki, z patelni wlasnie, i bylam swiecie przekonana, ze to pita 🙂
    A placzliwa aura predzej czy pozniej musi minac. Mam przynajmniej taka nadzieje, bo i ja jestem juz zmeczona ciaglym deszczem, huraganowymi wiatrami i innymi przyjemnosciami.

  3. Daria Anna,
    tak tez zawsze robily babcie, ale nie jedlismy ich na slodko. Pochwal sie, jak Wam smakowalo 🙂 Powodzenia; serdecznie

    Majana,
    masz racje, wszystko to jedna chlebowa rodzina 🙂 zazdroszcze slonca i jeszcze w Gdansku… marzenie 🙂 Serdecznie

    Maggie,
    huraganowe wiatry dzis i u nas. Inne przyjemnosci… przed nami 🙂 serdecznie

    Abcmojejkuchni,
    mozesz zrobic batbout tylko z maki chlebowej (chociaz szkoda, bo efekt juz nie bedzie ten sam) lub tak jak piszesz – z typu 500 lub 450, albo tez semoline zastapic tu kasza manna (to wydaje mi sie najlepszym rozwiazaniem). Pozdrawiam serdecznie

    Anna

  4. Witam, tu nowa fanka blogu kulinarnego. A to są nasze słynne podpłomyki, prawda? Bo nikt tego nie napisał. Ja tez jadlam u babci, prosto z blachy. Pozdrawiam z Langwedocji, gdzie tez wieje, pada deszcz i jest beznadziejnie. A corka przyjezdza na weekend majowy i spodziewa sie kąpieli w La Med, chyba ładniej będzie w Polsce..

  5. U nas to też są podpłomyki, robie zazwyczaj na zapas, rozmrażam i podgrzewam w opiekaczu do chleba – są jak swieżo upieczone z piekarnika wtedy!

  6. Evitaa,
    masz racje i dlatego chapati sa blizsze podplomykom, a batbout picie… serdecznie

    DarkANGELika,
    polecam goraco i pozdrawiam serdecznie

    Jolu,
    trudno zastapic semoline. ALe najblizsza jej bedzie tutaj kasza manna. Pozdrowienia serdeczne,

    Kocie-smaki,
    na szczescie wieczorem sie rozpogodzilo 🙂 serdecznosci

    Aniu,
    chyba sie domyslam, o kogo chodzi 🙂 serdecznosci moc

    Dota,
    tez dobry wybor, ale batbout polecama sprobowac rowniez… 🙂 serdecznie

    Ardiola,
    podobno niestety tak… ale ta Langwedocja, ach…!

    I tak i nie. Bo oczywiscie wszystko to, jak juz pisalam, jedna rodzina. Ale batbout rozni uzycie semoliny wlasnie. No i wiele osob do podplomykow dodaje tez maslanke, albo kefir, sa regiony gdzie dodaje sie i sode oczyszczona, wtedy nazywa sie je proziaki. Batbout najblizej do podplomykow przygotowywanych z samej tylko wody, maki i soli. Dobrego weekendu i usmiechow slonca Wam zycz i polecam sie na przyszlosc 🙂 Serdecznosci,

    Fanny,
    swietny patent. WYprobuje, bo jak trzeba to sa pod reka. Serdecznie

    Pasjonatka,
    dziekuje i pozdrawiam

    Madeleine,
    dziekuje, polecam sie i pozdrawiam serdecznie. Pochwal sie, jak Wam smakowaly, kiedy wyprobujesz…

    Anna

  7. Blaubeere,
    dziekuje, sprobuj koniecznie, bo warto. Pozostaje swietowac po swojemu choc w pracy 🙂 serdecznie

    Sniezka,
    pisalam o tym podobienstwie do langoszy. Ja bym moich, choc bardzo sie wybrzuszaja nie przeciela tak by je wypelnic. Lepiej do tego nadaje sie jednak pita lub batbout wlasnie 🙂 Serdecznie,

    Anna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *