Żurawinowe rollsy z kokosowym lukrem.

Jak na wzorcowego łasucha przystało mam i ja swoje ulubione połączenia smakowe. W ścisłej czołówce plasuje się żurawina z kokosem. Już na samą myśl o nim moja smakowa wyobraźnia płata mi figle pobudzając do intensywnego wysiłku ślinianki. No nic na to nie poradzę. Od czasu do czasu trud nie idzie na próżno i powstają z tego ciekawe pomysły. Jak choćby ten widoczny na zdjęciach.

Jesień również wyjątkowo chyba sprzyja pieczeniu ślimaków / rollsów / zawijańców drożdżowych. Smarowanie płatów drożdżowego ciasta nadzieniem przypomina mi czynność równie relaksującą jak temperowanie czekolady. Może już lepiej poprzestanę na tym, bo gdyby się zastanowić – pieczenie jest w ogóle doskonałą terapią, za to jedzenie tych wypieków dokładnie odwrotnie, także no… sami wiecie…

Jednakowoż 🙂  polecam gorąco, bo to najlepsze rollsy jakie jadłam od bardzo dawna.

 

Cranberry Rolls with  Coco Frosting / Żurawinowe rollsy z kokosowym lukrem

Składniki:

1 szkl. mleka

70 g miękkiego masła

3 łyżki cukru

2 1/2 łyżeczki drożdży instant lub 15 g drożdży świeżych

1 duże jajko

3 1/2 szkl. mąki

duża szczypta soli

duża szczypta przyprawy do piernika (opcjonalnie)

 

1 szkl = 250 ml

 

Na żurawinowe nadzienie:

500 g żurawiny (świeżej lub mrożonej)

100 g suszonej żurawiny

 

Na polewę:

1/2 szkl. serka Philadelphia w temperaturze pokojowej

1/3 szkl. mleka kokosowego z puszki

1/2 szkl. cukru pudru

 

Przygotowanie:

  1. Gdy używamy drożdży w proszku – mleko podgrzewamy, roztapiamy w nim masło, dodajemy drożdże i cukier. Mieszamy do dokładnego połączenia, odstawiamy na 10 minut. Gdy używamy drożdży świeżych – rozkruszamy je w dłoniach, zasypujemy 1 łyżką cukru, rozcieramy aż się rozpuszczą, zasypujemy 1 łyżką mąki, zalewamy ciepłym mlekiem, odstawiamy w cieple, pod przykryciem, do podwojenia objętości. Pozostały cukier dodajemy do mąki, a całkowitą ilość mąki pomniejszamy o tę 1 łyżkę dodaną do rozczynu.
  2. Do misy miksera przesypujemy mąkę, sól, przyprawę do piernika i dodajemy roztrzepane jajko oraz mieszankę z drożdżami / rozczyn. Wyrabiamy.
  3. Przekładamy na stolnicę, dodajemy miękkie masło i wyrabiamy jeszcze rękami, do uzyskania gładkiego, jednolitego ciasta.
  4. Wyrobioną masę przekładamy do miski, którą przykrywamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na około 45 minut do podwojenia.
  5. Przygotowujemy żurawinowe nadzienie. Suszoną żurawinę zalewamy ciepłą wodą, odstawiamy. Żurawinę świeżą lub mrożoną przesypujemy do garnka, gotujemy, aż puści sok a owoce zaczną pękać, kiedy całość zgęstnieje i zacznie w konsystencji przypominać dżem, miksujemy i przecieramy przez sitko. Do powstałego musu dodajemy namoczoną żurawinę przelaną wcześniej przez sitko. Przekładamy do garnka i chwilę podgotowujemy, aż suszona żurawina zacznie się rozpadać.
  6. Po tym czasie rozwałkowujemy ciasto na prostokąt o wymiarach ok. 55 x 30 cm. Na całej jego powierzchni rozsmarowujemy masę żurawinową. Zwijamy zaczynając od dłuższego boku. Kroimy na 24 równe odcinki.
  7. Układamy je w 2 foremkach o wymiarach mniej więcej 23 xx 33 cm, w równych odstępach, przykrywamy i odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 30-40 minut.
  8. Piekarnik nagrzewamy do 175 stopni.
  9. Pieczemy około 20 minut, warto monitorować regularnie sytuację, by ich nie przesuszyć, nie powinny być zbyt rumiane.
  10. W tym czasie przygotowujemy polewę. Mleko kokosowe lekko podgrzewamy, łączymy z cukrem pudrem do dokładnego rozpuszczenia. Dodajemy serek – ja ucieram trzepaczką – chodzi o to aby uzyskać jedwabną konsystencję.
  11. Po wyjęciu z piekarnika lekko studzimy i pokrywamy polewą.

 

 

 

 

Smacznego!

12 comments Add yours
  1. Zastanawia mnie czy konsystencja jest jedwabna czy jedwabista. Ale chyba sama sie przekonam bo bardzo mnie te drozdzowki kusza. Czy mozna je zamrozic? Nikt poza mna w domu nie lubi ciasta drozdzowego ale chetnie tylko dla siebie zrobie!

    1. Oczywiście, że można, sama tego nie robię, ale wiem, że moje koleżanki obdarowane większą ich ilością tak właśnie robią. Do dzieła Olu, będzie Pani zadowolona 🙂

      Pozdrawiam serdecznie
      Ania

  2. Zaczyn pracuję a ja zastanawiam się, co zrobić z masłem… Rozpuścić i dodać razem z jajkiem? Tak zrobię! I tylko się upewnię: na 875 gr mąki tylko 3 łyżki cukru (jedna do zaczynu)?
    Ściskam mocno i pozdrowienia dla cud męża oczywiście!

    1. Droga Ewo,
      przepraszam za to niedopatrzenie z masłem. Juz zmieniłam w przepisie. Doświadczenie dobrze Ci podpowiedziało. Dwa najbardziej klasyczne sposoby na dodanie do ciasta drożdżowego masła to albo rozpuszczenie go albo dodanie miękkiego. Ten drugi sposób owocuje największą puszystością ciasta. Zawsze trzeba pamiętać tylko o tym, aby tłuszczu, jakiego używamy nie dodać zbyt wcześnie – ryzykujemy wówczas, że ciasto nie wyrośnie (tłuszcz nie pozwoli efektywnie pracować drożdżom). A więc najpierw ciasto wyrabiamy wstępnie z rozczynem / drożdżami instant, tak aby je aktywować i dobrze zintegrować z resztą składników i dopiero na koniec dodajemy masło (czy to miękkie czy rozpuszczone).
      Cukru zaś było niewiele – bo polewa bardzo słodka, a więc dla balansu 🙂
      Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że rolsy Ci się udały,
      Ania

      1. Wyszły obłędne! Następnym razem dodam miękkie masło – nie znałam tego niuansu! Zrobiłam je z malinami przygotowanymi prawie jak żurawina. Dzieci wciagały aż uszy się trzęsły:). I nawet na podwieczorek dnia następnego zostało. Dziękuję za kolejny już pyszny przepis. W następny weekend dalej pierniczki i pewnie jabłecznik żywiecki.

        1. Ależ się cieszę Ewa! Brawo Ty!
          I dziękuję za feedback 🙂
          Jabłecznik żywiecki – koniecznie wypróbuj 🙂
          Serdeczności
          Ania

  3. Wreszcie zrobilam, bardzo mi smakowaly. Rodzina nawet nie chciala probowac (poza moim synem ktory sprobowal ale uznal lukier za niejadalny…), ale mysle ze zrobie jeszcze nieraz, dla siebie.
    Nie wiem tylko dlaczego ciasto mi slabo wyroslo, dzien wczesniej robilam z tych samych drozdzy ciasto na bulki do hamburgerow i wyroslo bardzo dobrze.
    I dobrze ze zaznaczylas zeby nie piec za dlugo, wyjelam na czas i byly blade ale dobrze wypieczone i miekkie.

    1. Kiedy ja ten lukier w nich uwielbiam, w połączeniu z kwaskową żurawiną, to już w ogóle…
      Ja też piekę je wtedy, kiedy to ja mam na nie ochotę (co oznacza, że gdyby nie rozsądek, blog i brak czasu, pewnie piekłabym je co tydzień 🙂
      Nie pomogę Ci niestety, bo nie wiem, jak to wytłumaczyć, skoro drożdże były świeże…
      Moc serdeczności, Aleksandro – z bardzo szarej i bardzo deszczowej Brukseli 🙂
      Dziękuję za komentarz 🙂
      Ania

        1. Sporadycznie, ale zdarza sie, choc w sumie praca z domu bardzo mi pasuje,
          Pozdrowienia serdeczne z glowa w szarych chmurach niestety…
          Co za pogoda, zwariowac mozna, no naprawde!
          Ania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *