Z dynią może być trochę tak, jak z tym ubraniem na złą pogodę. Dynia nie jest zła, można ją tylko źle przyrządzić. Przez długi czas stroniłam od dyni. Albo dodałam do niej zbyt wiele przypraw, które gasiły jej smak albo nie doprawiłam dania wystarczająco, by jej smak docenić. W końcu jednak się nauczyłam, albo też – znalazłam złoty środek pomiędzy wskazanymi powyżej możliwościami. Każdy ma swoje wyczucie smaku, warto go odkryć i dostosowywać do niego smak przygotowywanych dań. Mam wrażenie, że w sposób szczególny dotyczy to właśnie dyni.
Tymczasem wysłałam cud-męża po dynię piżmową. Jak zawsze w takich sytuacjach byliśmy w kontakcie telefonicznym. A wszelkie możliwe aplikacje i cuda nowożytnej techniki służyły pomocą. Uzgodniliśmy w końcu, że to ooooo taaaką właśnie dynię mi chodziło, po czym zwerbowałam chłopaków do krojenia. A ile było przy tym i po tym gadania! Widocznie bohaterowie domu tak mają… Plusem niewątpliwym takowych edukacyjnych wypadów do sklepu czy to po jarmuż czy dynię jest w rzeczy samej jej wymiar informacyjny. Chociaż sama nie wiem, czy odważyłabym się wysłać ich po skorzonerę czy topinambur. Może kiedyś?
Tymczasem fajnie było usłyszeć pochwały znad parującego kremu dyniowego, jaki to on pyszny, kremowy, jak z resto… Dlatego polecam go Wam z radością i uśmiechem na twarzy.
Krem z dyni
Smacznego!
z awokado musi być pyszny 🙂
Podwojny efekt kremowosci 🙂
Polecam!
Pozdrawiam serdecznie
Anna
Miałam to samo z dynią – długo stroniłam, a w tym roku już kupiłam chyba 5 sztukę :p Zupka wygląda przepięknie – bardzo apetycznie. Z tym awokado na wierzchu to już w ogóle bajka 🙂
Zgadza sie, trzeba znalezc swoj wlasny sposob na dynie, a wtedy – ciezko przestac 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Anna
Oj, jak ja lubię takie jesienne zupy.
Dyniowa wygrywa w zimny dzień!
🙂
Zdecydowany faworyt 😉
Pozdrowienia!
Anna
Z awokado i granatem wygląda po prostu genialnie!
Sama kiedyś za dynią nie przepadałam – a znałam tylko taką marynowaną w occie, jak Babcia robiła. Brr! Teraz się nauczyłam, że dynię nie tylko w occie przyrządzać można, i ją uwielbiam 🙂
Zaraz mi się przypomniało, jak C. przyszedł do domu z pasternakiem i próbował mnie przekonać, że to pietruszka… 😉
Ach te chlopaki i zakupy…
A dynie warto polubic 🙂
Pozdraiwam
Anna