Pamiętam, że Święta mojego dzieciństwa pachniały pomarańczami, Michałkami, Prince Polo i Bajecznymi. Smakowały też galaretką wygryzaną z delicji. No i były jeszcze sezamki. Wow! Rarytasy, kiedy się o tym pomyśli. A już chałwa – krojona po młym kawałeczku i rozdzielana po równo jej amatorom, których nie brakowało, to naprawdę było Święto. Dziś pomarańcze wypierane są przez mandarynki a wedlowskie przeboje, w związku z ich powszechnością i ogólną dostępnością, dawno się ograły. I chyba też nie smakują już tak samo.
Z domowych wypieków wstawiało się piernik staropolski, choć nie w naszym domu – nie wiem, czy znalazłby wówczas amatorów. Zwyczaj pieczenia domowych pierniczków jest w naszej domowej tradycji nastolatkiem. Z całą pewnością – niepełnoletnim. O ile mnie pamięć nie zawodzi swoje pierwsze pierniczki upiekłam jakieś 16 lat temu i to z przepisu, który do dziś uważam za najlepszy. I wraz z powiększającą się rodziną i rosnącym zapotrzebowaniem na wylizywanie lukru z miseczek, brudzeniem się nim od stóp do głów, nie oszczędzając przy tym reszty pomieszczenia, wypiekam ich coraz więcej. Są lata, że przygotowuję je z porcji, na którą składa się łącznie 7,5 kg samej tylko mąki.
Podanych powyżej informacji nie bierzcie proszę za przechwałki domorosłej kuchareczki (wielkie mi wydarzenie – piec w domu pierniczki) lecz raczej jako zachętę. Wokół nas jest tak wiele osób, którym możemy sprawić radość, wręczyć piernikowe serce, by podziękować za ich w naszym życiu obecność, ty; samym – zupełnie bez słów wyznać – pamiętałam o Tobie, jesteś ważny, jesteś częścią naszego życia albo – po prostu sprawić niespodziankę. Właśnie dlatego – warto. Naprawdę warto. Wiem też, że dla moich dzieci to szkoła wdzięczności. Fajnie jest ją wyrażać w sposób tak prosty i niewymagający.
Przepis na luksusową przyprawę piernikową, którą polecam dziś Waszej uwadze, podała kiedyś na swoim blogu – Around the kitchen table – Polka. Przygotowałam ją po raz pierwszy kilka lat temu i wówczas wszystkie obdarowane pierniczkami osoby zgodnie stwierdziły, że to najlepsze pierniczki, jakie kiedykolwiek jadły. Przyznam jednak szczerze, że nawet jeśli wiem, jak bardzo zmienia ona smak choćby najzwyklejszych pierniczków, to i tak nie przygotowuję jej regularnie, co roku. Zawsze jednak, kiedy już ją zrobię, od razu z podwójnej porcji, zachodzę w głowę, jak to możliwe, że zdarza mi się kupić gotową przyprawę do piernika. Postanowiłam zatem w tym roku przyrządzić ją z wyprzedzeniem, wtedy, kiedy jeszcze mam na to czas, bo jak łatwo się domyślić – tylko on staje mi na przeszkodzie do jej przygotowania. I oto jest.
Może Wam się wydać, że to za dużo, że kosztowne, ale uwierzcie – naprawdę warto. Jeżeli nie zamierzacie użyć wszystkich składników – umieściłam pogrubioną czcionką te w jej składzie, które są najważniejsze. Już samo tylko ich spreparowanie odmieni Wasze pierniczki. I jednocześnie – każdy dodany ponad to składnik z listy uczyni aromaty i smak bogatszym, pełniejszym. Nie musicie używać kory cynamonowej, jeśli macie kłopot z jej dostępnością. Zmielony cynamon, w podanej ilości, też będzie OK. Świeży imbir, wysuszony w piekarniku zgodnie z przepisem, byłby rozwiązaniem idealnym, ale jeśli się nie da – użyjcie imbiru w proszku. Spróbujcie, taka własna przyprawa, w uproszczonej wersji nawet – nie ma absolutnie porównania z tą kupioną w sklepie. Słowo harcerza.
Tak to już jest, to co piękne, dobre i niepospolite – wymaga większej pracy. Myślicie, że warto?
Luksusowa przyprawa piernikowa
Składniki: (na 100 g przyprawy)
duży kawałek korzenia imbiru (około 50 g)
skórka otarta z dwóch dużych pomarańczy
skórka otarta z trzech dużych cytryn
8 dużych kawałków kory cynamonu (razem około 50 g)
1 cała gałka muszkatołowa
10 strączków zielonego kardamonu
1 łyżeczka nasion kopru włoskiego (z braku, pominęłam)
1 łyżeczka całych goździków
1 cała gwiazda anyżu
2 łyżeczki nasion kolendry
pół łyżeczki pieprzu białego
pół łyżeczki pieprzu czarnego
pół łyżeczki pieprzu różowego (z braku, pominęłam)
pół łyżeczki pieprzu zielonego
1 łyżeczka ziela angielskiego
2 duże i mięsiste laski wanilii (lub 4 małe)
Przygotowanie:
- Pomarańcze i cytryny dokładnie myjemy, na pół minuty pozostawiamy we wrzątku, studzimy.
- Piekarnik nagrzewamy do temp. 160 st. C.
- Skórki z cytrusów obieramy zesterem (lub bardzo cienko ścieramy na tarce, bez białych, gorzkich części).
- Imbir obieramy i kroimy w cienkie plasterki.
- W nagrzanym piekarniku przez 30 minut suszymy skórki, a przez 40 minut plasterki imbiru (na dwóch oddzielnych blachach, jedna pod drugą). W połowie pieczenia można otworzyć piekarnik, żeby nieco wody odparowało i przemieszać skórki cytrusów.
- Z łupinek kardamonu łuskamy ziarenka.
- Wszystkie przyprawy (oprócz wanilii) prażymy na suchej patelni (cynamon i anyż nieco dłużej niż pozostałe składniki, dlatego można od nich zacząć, a resztę dołożyć nieco później).
- Studzimy.
- Ostudzone mielimy partiami razem z ziarenkami wyłuskanymi z laski wanilii, wysuszonymi imbirem oraz skórkami z cytrusów – najlepiej w młynku do kawy (wersja dla wygodnych) lub utrzeć w moździerzu na proszek.
- Przechowujemy w szczelnie zamykanym szklanym pojemniku, z dala od promieni słonecznych.
Smacznego!
Jak długo można taką przyprawę przechowywać, nie wypiekam az tyle pierniczków więc obawiam się, że sporo jej zostanie, nawet naj zrobię z połowy składników.
Magdaleno,
taka przyprawe mozesz przechowywac nawet rok, tylko po kilku miesiacach moc jej aromatow zapewne nie bedzie juz taka sama. Jesli przygotujesz ja z polowy porcji to, co pozostanie mozecz uzywac do aromatyzowania porannej kawy, granoli, owcianki, ciastek … skonczy sie szybciej, niz mozesz przypuszczac 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Anna
Robię podobną, tylko bez cytrusowych aromatów, je zawsze dodaję na świeżo 🙂
Zaintrygowalas mnie, sprobuje i ja 🙂
Zapisuje 🙂 Dziekuje 🙂
Anna
Witam,jestem zaniepokojona wyglądem skórki suszonej w temp 160 st,wg mnie jest przypalona?Jak powinna poprawnie wygladać?
Czesc Elu,
Za chwilke wysle Ci zdjecie z moja skorka na maila, ok?
Pozdrawiam serdecznie
Ania