Księżyc co chwila rozkopywał kołderkę chmur. Mogłabym i ja schować się pod tym skrawkiem nieba razem z nim, za poduszkę miałabym jedną z gwiazd… Siadam po północy na tarasie, z kieliszkiem Jurançon w dłoni, w tle Krzysztof Herdzin. Wznoszę toast za jego zdrowie, w radio mówią, ze świętuje dziś urodziny…
Noc taka piękna, że nie chce mi się piechotą do góry, do łóżka…
– Co Ty tam jeszcze robisz?
– Wino sobie piję…
– Żartujesz!
– Nic a nic!
To nie rozgrzewająca moc alkoholu, naprawdę jest ciepło*, północ wybiła, a na termometrze 16 stopni*. Doleję sobie jeszcze wina i podleję kwiaty.
Pójdę spać. Zwolnię miejscówkę, jeże pewnie głodne, a ja tu siedzę i fruwam w obłokach.
Zjadłabym jeszcze tę drożdżówkę, co została, ale to byłaby już trzecia…
Nie wiem, co tak migdałowo pachnie w powietrzu… Wisteria? Może?
Postanawiam jednak pójść spać. Na górze śpią dziś czterej 13 latkowie i 1 (słownie – jedna) 17 latka. Ktoś będzie musiał rano wstać zrobić tej dojrzewającej gawiedzi
śniadanie…
Mały update…
* Taką piękną noc mieliśmy w sobotę, nim pogoda się załamała i wpadła w deszczową depresję, która – zdaje się, ma się utrzymać przez najbliższy tydzień…
** na tych, którym upał doskwiera z całą pewnością owe marne 16 stopni wrażenia nie zrobi… my tu jednak mamy iście jesienną aurę, krajobraz z ciepłym
szalikiem w tle i kozakami na nogach…
Drożdżówki mają smak dzieciństwa, szkolnych przerw, w czasie których biegło się do cukierni pod szkołą, kruszonki chrupiącej pomiędzy nierównymi rzędami mleczaków (kto wtedy nosił aparat?), wyjazdów nad morze i gorących cudów upieczonych przez babcię, które przynosił po południu dziadek. Ale też wspomnienie mojej Bydgoszczy, w której mieszkałam krótko, ale zdążyłam
w tym czasie uzależnić się od wizyt w Drożdżowej Chacie. Jej zapach krążył po ulicach niczym samochodu szukające miejsc parkingowych a widok blach wypełnionych po brzegi drożdżówkami w najprzeróżniejszych owocowych kombinacjach śni mi się czasami do dziś. No i ten lukier, nabierany wielką łyżką z ogromnej michy, lądujący z gracją na nierównej powierzchni pokrytej
kruszonką…
Mam nadzieję, że Drożdżowa Chata wciąż działa i ma się dobrze. Chciałabym móc tam jeszcze kiedyś pójść…
Drożdżówki z truskawkami, rabarbarem i kruszonką
Składniki:
335 g mąki tortowej + 1 łyżka
50 g cukru + 1 łyżka
15 g świeżych drożdży
150 ml mleka
75 g miękkiego masła
1 jajko
szczypta soli
3 łyżki mleka w proszku
Na kruszonkę:
90 g mąki pszennej
60 g masła dobrze schłodzonego
35 g cukru brązowego
1 duża łodyga rabarbaru + 3 łyżki cukru
150 g truskawek
Dodatkowo:
1 jajko
cukier puder
Przygotowanie:
1. Rabarbar kroimy na 1 cm kawałki. Zasypujemy 3 łyżkami cukru. Odstawiamy.
2. Przygotowujemy ciasto. Podgrzewamy mleko. Rozkruszamy do niego drożdże. Wsypujemy 1 łyżkę mąki i 1 łyżkę cukru. Mieszamy dokładnie do połączenia się. Odstawiamy rozczyn przykryty ściereczką na 10-15 minut.
3. W misce mieszamy ze sobą przesianą mąkę, mleko w proszku, sól i cukier. Robimy zagłębienie.
4. Do zagłębienia wbijamy roztrzepane widelcem jajko. Zagarniając mąkę z brzegów mieszamy. Dodajemy wyrośnięty rozczyn drożdżowy. Mieszamy zagarniając mąkę z brzegów.
5. Dodajemy miękkie masło. Przekładamy na stolnicę i wyrabiamy. Wyrabiamy ciasto, aż przestanie się kleić i uzyskamy gładką, elastyczną masę, z której formujemy kulę.
6. Kulę wkładamy do miski wysmarowanej oliwą. Przykrywamy. Odstawiamy w ciepłym pomieszczeniu do wyrośnięcia – podwojenia ilości. Potrwa to, zależnie od tego, jak jest ciepło
–od 1,5 do 2 godzin.
7. Przygotowujemy kruszonkę. Składniki łączymy do uzyskania konsystencji piaskowych grudek. Wstawiamy do lodówki na minimum pół godziny.
8. Przekładamy na blat lekko wysypany mąką. Dzielimy na 8 równych części lub na 10 – wówczas drożdżówki nie będą tak duże).
9. Z każdej części formujemy kulkę, którą rozpłaszczamy i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując między nimi odstępy.
10. W środku każdej bułeczki robimy zagłębienie na owoce.
11. Rabarbar odsączamy na sicie. Truskawki kroimy na ołówki lub ćwiartki, zależnie od wielkości truskawek.
12. Owoce układamy w zagłębieniach. Blachę pozostawiamy w cieple na 30 minut do wyrośnięcia.
13. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 170 stopni.
14. Brzegi bułek smarujemy roztrzepanym jajkiem i posypujemy kruszonką. Wstawiamy do piekarnika. Pieczemy 15 minut bez nawiewu, następnie włączamy nawiew i pieczemy jeszcze do momentu, aż drożdżówki się zezłocąm potrwa to ok. 5 minut. Studzimy na kratce. Posypujemy cukrem pudrem lub polewamy lukrem.
Mam tylko nadzieję, że te deszczowe dni nie nadejdą do nas…A drożdżówki superowe, porywam jedną do miętowej herbaty:-)
drożdżówki są dobre na pogodę i na niepogodę 😉
Piękne, smakowite zdjęcia 🙂 I te drożdżówki, których nawet wyobrażony smak doprowadza mnie do kulinarnej ekstazy. uwielbiam! 🙂
A Drożdżowa chata, z tego co wiem, ma się dobrze 🙂
Lejesz miod na moje serce 🙂 piszac ten post mialam nadzieje, ze sie ktos odezwie i da znac co z Drozdzowa Chata i tu prosze 🙂
Wielkie dzieki
Buziaki
Anna
przepiękne i optymistyczne 🙂
Wspaniałe bułeczki, chętnie zrobię takie dla mojej rodziny;)